Uczucie niepokoju rozprzestrzeniło się na plaży w Mielnie, w rejonie osiedla Unieście, gdzie wczesnym rankiem dwa wozy strażackie przystąpiły do zabezpieczania terenu. Tłem tych działań była informacja o paralotniarzu, który rzekomo wpadł do Bałtyku.
Niespodziewane wydarzenie rozpoczęło się około 11. godziny, kiedy zadzwonił telefon alarmowy. Strażacy szybko dotarli na miejsce, jednak mimo intensywnych poszukiwań nie odnaleźli żadnego śladu po paralotniarzu.
Ostatecznie, cała sytuacja okazała się fałszywym alarmem, co nie jest nowością dla lokalnej straży pożarnej. Jak dowiadujemy się od strażaków: „Kilka tygodni temu mieliśmy do czynienia z podobnym incydentem”. Przyczyną zamieszania była część dmuchanego zamku uderzonego przez sztorm i wciągniętego do morza. Od czasu tego zdarzenia fragmenty dmuchańca co jakiś czas wynurzają się ponad powierzchnię wody, tworząc złudzenie obecności paralotni. „Zrobimy wszystko, aby usunąć ten kawałek. Zdajemy sobie jednak sprawę, że całkowite usunięcie dmuchanego zamku będzie trudne, gdyż jest już on głęboko zakopany w piasku. Niemniej jednak, postaramy się” – zapewniają strażacy.